szkolenia-dla-fryzjerow

KOBIETA W MĘSKIM ŚWIECIE

Barberstore.pl: Kasiu, czy spotkałaś się kiedyś z krytyką na temat zawodu, który wykonujesz? Jesteś znaną kobietą w męskim świecie.

Katarzyna Kuza-Kościelska: Tylko jeden raz w życiu zdarzyło mi się, że spotkałam się z brakiem zaufania, bądź krytyką, że jestem kobietą w barbershopie. To było w moim barbershopie w Łodzi. To był chłopak chyba z Turcji, bardziej południowe klimaty. Zaprosiłam go „na brodę”, chciał zapisać się na samo trymowanie zarostu. Spytał: „Gdzie jest barber?”, odpowiedziałam, że to ja, wtedy miałam jeszcze jednoosobowy barbershop. A on powiedział: „Ty mnie będziesz strzyc?”. Ja odpowiedziałam, że tak, ja. Spytał, czy tylko czasem to robię, tak? Mówię, że nie, że to jest moja praca, codziennie to robię. Zdziwił się, jak to, kobieta, strzyże brody?  Był bardzo zestresowany tą sytuacją i za każdym razem jak miałam coś zrobić, to pytał: “Ale pamiętasz, że tu linie mają być, i tu też mają być?” Odpowiadałam, że tak, pamiętam. Robię to codziennie w pracy. Był bardzo, bardzo, bardzo zszokowany tym, że kobieta to robi i na koniec był rozśmieszony, rozbawiony tą sytuacją.
Na zakończenie zrobił sobie zdjęcie dla znajomych ze swojego kraju, żeby pokazać, że kobieta go strzygła.

B: Jak dawno temu to było?

K: To było w 2016 roku.

B: Czy zdarzyło Ci się kiedyś, że komuś nie podobała się fryzura, którą wybrałaś?

K: Nie kojarzę sytuacji, w której nie odpowiadała komuś fryzura, którą zrobiłam, aczkolwiek ostatnio miałam takiego klienta, to bardzo specyficzny klient. Jak zrobiłam fryzurę, w której wyglądał lepiej, niż wyglądał wcześniej, to po założeniu okularów spytał wątpliwie, czy ta fryzura będzie się trzymała. Zagwarantowałam, że będzie się trzymało, “jak się ułoży to będzie się trzymało”. Klient chciał ściąć mało, a ja mu ścięłam trochę więcej, żeby to dobrze wyglądało. Myślę, że nie spodobała mu się fryzura. Czy mnie to dobiło? Nie, bo wyglądał lepiej. Czy jego to dobiło? Nie wiem. Okaże się, czy wróci.

B: Czy dbasz o przywiązanie klientów do siebie i swoich barbershopów?

K: Hm… Czy ja dbam o przywiązanie klientów? No dbam o przywiązanie klientów! Rozmawiamy sobie, pamiętam, jak mają na imię, co dzieje się w ich życiu. Klienci po jakimś czasie stają się znajomymi, więc wtedy już nie trzeba o to dbać. Miną 3 wizyty i klient zamienia się w kumpla.

B: Jakie masz rady dla młodych barberów?

K: Bardzo ważną kwestią w byciu barberem jest chęć nauki. Nie skupianie się na jednej technice, którą poznamy i używanie jej do zarabiania pieniędzy i myśl “okej, umiem strzyc w ten sposób i już nigdy nie będę się uczył”, tylko kontynuacja nauki, cały czas, non stop. Nowe techniki, aby umieć dojść do jednej fryzury minimum na 4 sposoby, różnymi sprzętami, nożyczkami, maszynką, nożem chińskim, degażówkami, wszystkim, czym się da.

edukatorka-all-star-challenge

ZAKAZY W BARBERINGU


B: Czy jest coś, czego byś nie zrobiła w barberingu?

K: Fryzura, którą nie wykonujemy i to jest polecenie dla wszystkich osób, które pracują w naszych barbershopach, to jest  fryzura, w której przedziałek jest wygolony na środku głowy, po jednej stronie, dalej są włosy wygolone, a z drugiej strony jest „fryzura” - tak powstaje tak zwany „przesunięty tupecik”. ”Przesuniętego tupecika” nikt nie wykona w naszych barbershopach, to jest zakazane, odgórnie od pierwszego albo od drugiego dnia szkolenia. Nie ma szans.
Kolejną fryzurą, której jeszcze nie wykonujemy, a jest bardzo lubiana, to jest „Peaky Blinders”, dlatego, że „Peaky Blinders” działa tylko i wyłącznie, jeśli mamy stary garnitur, plujemy tytoniem, jeździmy konno, mamy popsute zęby i mamy utrzymany ten klimat. Zrobienie fryzury na „Peaky Blinders” nie zrobi z nas tego przystojnego, w swój oryginalny sposób, aktora. Tak samo, jak u kobiet fryzura na Beyoncé, nie zrobi z nas Beyoncé. Można zrobić fryzurę à la Peaky Blinders i ją unowocześnić, żeby wyglądała lepiej, ale nie można zrobić „Peaky Blinders”, bo wygląda brzydko, jak przyklejony tupet na głowie.
I jeszcze trzecia fryzura! I to nie są włosy, tylko broda. Nie zgolę wąsów! Ręka mi się zatrzęsie, zemdleję, nie wiem, zwymiotuję ze stresu. Nie zgolę wąsów przy brodzie! Same wąsy - luzik! Wąsy z brodą - spoko. Króciuteńkie wąsy, takie maluteńkie przy brodzie też da radę. Nie zgolę wąsów przy brodzie, bo wygląda się wtedy jak amisz.
Mam jedną zasadę, jeśli ktoś mi powie, dlaczego Abraham Lincoln, który miał zgolone wąsy, golił wąsy, to wtedy zgolę mu te wąsy, ale nie powiem Wam tutaj, bo będziecie wiedzieć i przegram.

B:  Jesteś za tym, żeby wąs był widoczny, czy może być krótki?

K: Wąs może być tak, jak komu wygodniej. Może być nad samą wargą, może być wyciągnięty, dłuższy, każdy wąs jest odpowiedni. Ważne, żeby ten wąs był, jeśli jest broda. Każdy wąs działa, to już zależy od wygody. Jednym jest dobrze tak innym inaczej, nie jestem hejterem kształtu wąsów.

SZKOLENIA BARBERSKIE



B: Kasia, czy lubisz szkolić, uczyć innych?

K: Bardzo lubię szkolić. Kiedy szkolę innych, pomijając to, że czuję, że ludzie chłoną wiedzę, ich praca będzie przyjemniejsza, bardziej wartościowa i nie będą popadać w monotonię, to zawsze mam wrażenie, że wyciągnę coś dla siebie z tych szkoleń. To jednak nie jest tak, że jak szkolę, to wiem wszystko i jestem alfą i omegą tego zawodu, tylko ja zawsze od kogoś coś sobie wyciągnę; ten sobie tak trzyma nożyczki, a ten w ten sposób strzyże tę fryzurę. Lubię łapać takie smaczki od każdej osoby, zbijać sobie w „kulkę wiedzy” i wykorzystywać później. Bardzo lubię szkolić, kiedy ludzie są zafascynowani swoim zawodem, lubię sama tę wiedzę pogłębiać.

B: Czy jest jakaś osoba, u której chciałabyś się szkolić?

K: To jest trudne pytanie. Tego nie wiem.

B: Czy jest coś, czego chciałbyś się jeszcze nauczyć?

K: Tak! Chciałabym nauczyć się nowej techniki strzyżenia, ale nie wiem, jaka to by była technika. Przez to, że zaczęłam jakiekolwiek szkolenia od damskich fryzur, to poznałam wszystkie strzyżenia od damskiej strony, czyli strzyżenie nożyczkami, sekcje, przeszłam przez nasadki, a skończyłam na American Crew bez nasadek. Chciałabym pójść na szkolenie, gdzie będzie coś jeszcze nowszego. Jeszcze takiego szkolenia nie znalazłam.

B: Dlaczego wybrałaś barbering?

K: Wybrałam barbering, bo zawsze chciałabym być fryzjerką. W mojej rodzinie to pokoleniowe zajęcie. Robi to mój ojciec, robiła to też moja babcia. Skończyłam szkołę fryzjerską unisex, ale z naciskiem na damskie fryzjerstwo. Myślałam, że to będzie właśnie TO, aczkolwiek potem zaczęłam współpracować z kobietami i okazało się to zbyt trudne, bo kobiety chcą za dużo. One chcą zmiany fryzury, tak, żeby cały świat to dostrzegł, ale nie chcą rozjaśniać włosów, bo to je psuje i nie chcą skracać włosów, bo zapuszczają. To jest nielogiczne, nie mogłam tego znieść, wolę mężczyzn. Praca z nimi jest konkretna, bardzo detaliczna, precyzyjna. Oni mówią „Chcę skrócić o miesiąc. / Chcę nową fryzurę. / Chcę zapuszczać”. Mówią, co chcą, a nie „Chcę zmieniać fryzurę, ale nie chcę rozjaśniać, skracać itd.”. Dlatego barbering, bo “fryzjering” damski odpadł w przedbiegach.

szkolenia-barberskie-american-crew

MARZENIA, INSPIRACJE I AUTORYTETY


B: Czy na przyszły rok masz jakieś marzenie związane z Twoją pracą, które chciałabyś spełnić?

K: Marzenie z barberingiem… hm… Chciałabym robić więcej szkoleń, przez to, że lubię szkolić. Lubię pracować na co dzień w salonie, ale lubię też szkolić. Nie lubię tylko pracować albo tylko szkolić. Lubię to miksować. Marzy mi się otworzyć barbera w innym kraju, co jest absurdalne, to by było za daleko, ale i tak mi się to marzy, żeby wyszkolić ekipę. Oni by pracowali i zarabiali w euro, i potem ja bym miała to euro! A euro wysoko stoi, więc pieniądze są motywacją! Ale wiedza też jest bardzo ważna, więc trzeba się edukować.

B: Czy mogłabyś szkolić tureckich barberów?

K: Jak najbardziej! Zależy im na szybkich fryzurach, nie zawsze dokładnych, ale jest mi to obojętne. Miałabym dużo satysfakcji, bo jestem kobietą.

B: Co byś zmieniła w branży? Jakie rady chciałabyś dać ludziom, którzy są w barberingu?

K: Jedną rzeczą, którą polecam barberom nawet z długim stażem, to żeby otwierali się na nowe rzeczy. Żeby nie cieli w dany sposób, tylko dlatego, że mają stałych klientów i to im daje pieniądze, tylko żeby dalej się edukowali, żeby szukali nowych technik, nowych sposobów, nawet jeśli czują się niekomfortowo z tym. Bardzo ważne jest nie cięcie na czas, dlatego, że im szybciej tniemy, tym na logikę - powinniśmy brać mniej pieniędzy. Jest coraz więcej mężczyzn, którzy chcą, żeby ich fryzury były dopracowane, żeby im poświęcić czas; są szefami jakiś dużych firm, korporacji, muszą „szefować” i przychodzą do barbera, żeby się zrelaksować, żeby być po prostu zadbanym, żeby ktoś te bite 40 minut, czy godzinę zajmował się ich fryzurą. Nie speed fading, 15 minut i następny, tylko dajmy mu czas, żeby wypił kawkę, żeby porozmawiał, żeby samemu się cieszyć tym strzyżeniem, a nie tylko czas, czas, czas. Wiadomo, czas to pieniądz, ale lepiej wziąć większy pieniądz i poświęcić czas klientowi.

B: Jaki jest Twój ulubiony produkt z American Crew?

K: Moim ulubionym produktem z American Crew jest nowy produkt - Matte Clay Spray. Najlepiej sprawdza się, kiedy nakładamy go na mokre, osuszone ręcznikiem włosy i stylizujemy fryzurę. Jeśli chodzi o włosy kręcone, proste, cienkie, grube, rzadkie, gęste, na wszystkich włosach się sprawdza, trzeba tylko dozować ilość. Sprawdzi się też nakładany na suche włosy kręcone, kiedy chcemy je na koniec „wygnieść”.

B: Jak wspominasz naukę w zagranicznych szkołach barberingu?

K: Zagraniczne szkoły barberingu, czy też fryzjerstwa damskiego, wspominam bardzo dobrze, głównie przez wysoki poziom. Zawsze kojarzyłam zawodówki w naszym kraju z tym, że ten poziom nie był najwyższy, chociażby przez to, że nie potrafią tego programu ułożyć, jest bardzo dużo teorii, gdzie nie istnieje coś takiego jak „teoria z fryzjerstwa”. Istnieje teoria z koloru, ale nie ze strzyżeń. Jednak szkoły zagraniczne dają taką bardzo dobrą podstawę, bazę do strzyżeń. Pracujemy tam na modelach, na ludziach, którzy po prostu płacą mniej. Możemy zrobić małe faux-pas, no ale wtedy się uczymy. Chociaż w Polsce otwiera się coraz więcej szkół typowo o barberingu, które uczą pracy na modelach. Kiedy ja zaczęłam się uczyć, to był rok 2011, to jeszcze barbering nie wrócił do Polski, nie było mowy o tym, dlatego byłam skazana na zagraniczne szkoły. W Polsce jest coraz więcej takich szkół, wprowadzają tryb pracy na modelach i jak najbardziej to sobie chwalę. Trzeba pamiętać o tym, że jeśli kończymy taką szkołę, czy to będzie ośmiotygodniowy kurs, czy dziesięciotygodniowy, że to jest tylko podstawa. Nie należy się zamknąć tylko na to i pracować tak do końca swoich dni, tylko użyć tego jako takiej trampoliny, żeby się wybić dalej, szukać swoich technik, nowych inspiracji, nowych szkół, szkoleń. To jest bardzo dobra podstawa, ale to jest podstawa, którą trzeba kontynuować i dalej rozwijać skrzydła.

B: Od kiedy zajmujesz się barberingiem?

K: Stricte barberingiem zajmuję się od 2015 roku. Wtedy otworzyłam swój pierwszy barber jednoosobowy. Naukę zaczęłam oczywiście wcześniej, ale jak ktoś zadaje mi to pytanie to najłatwiej mi powiedzieć, że 2015, bo wtedy stałam już za fotelem w jednoosobowym barbershopie.

B: Czy masz swój autorytet w świecie barberingu?

K: Miałam jedną osobę, która zainspirowała mnie do bycia tym, kim jestem, i miałam drugą osobę, która zasiała pomysł bycia barberem. Osoba, która dała mi taki pomysł, którą się zainspirowałam był Salvador w szkole Toni&Guy w Santa Monice, dlatego, że on uczył się na damskiego fryzjera tak jak ja, ale jak przychodził mężczyzna, to go ciął tak od niechcenia. Robił skin fade’y, strzygł sam siebie w trzech lustrach tak, że ja kogoś tak nie umiałam ostrzyc, a co dopiero siebie. On to robił tak od niechcenia. Wychowywał się w Meksyku, gdzie bardzo dużo czasu spędzał w barbershopie od kiedy był mały, dlatego to była dla niego najprostsza rzecz na świecie i został fryzjerem damskim. Ja szkoliłam się na fryzjera damskiego, bo dla mnie właśnie to była najprostsza rzecz na świecie. Spędzałam godziny w damskim salonie, ponieważ mój ojciec i moja babcia są fryzjerami, potem przeszłam na męski. Na fryzjerstwie męskim zobaczyłam, co Salvador robi z maszynką i jakie to są dla mnie czary. Prawdziwym autorytetem w świecie fryzjerstwa jest dla mnie mój tata. Stworzył swój salon fryzjerski razem z babcią. Nie potrafi uczyć, szkolić, ale dalej jest dla mnie autorytetem, babcia potrafi to robić. Tata potrafi rozmawiać z ludźmi, strzyc i być mądrym w biznesowe, papierkowe sprawy.

B: Czy planujesz otwarcie kolejnego salonu?

K: Jak najbardziej! Lubię naszą firmę, patrzeć jak się rozrasta. Mamy 3 salony. Chcielibyśmy, żeby wszyscy mieli tę samą pasję do strzyżenia włosów, którą ja mam, którą próbuję im przekazać.

swiat-barberingu-szkolenia

ZALECENIE OD DR KATARZYNY KUZY-KOŚCIELSKIEJ


B: Ostatnie słowo?

K: Polecam nie wygalać centymetrowych przedziałków. Polecam nie słuchać do końca klientów, to ma być 50% ich wizji i 50% wizji fryzjera. Jak klient wchodzi i mówi, że chce być Bradem Pittem z “Furii”, to nie robicie tego, bo prawdopodobnie nie będzie dobrze wyglądał, bo nie ma twarzy Brada Pitta, koniec kropka. No, chyba, że ma twarz Brada Pitta, to proszę bardzo. Mniej słuchania klientów, więcej inspiracji, interesowania się włosem i pomysłów jak sprawić, żeby ta fryzura była naszą reklamą za tydzień, dwa tygodnie.
Uważam, że fryzjerzy, barberzy, powinni być po prostu kreatywni. Kreatywność.

B: Dziękujemy.

K: Dzięki.

Powiązane produkty

Komentarze (0)

Brak komentarzy w tym momencie.

Nowy komentarz

Odpowiadasz na komentarz